poniedziałek, 5 sierpnia 2013

♥ Rozdział 2 ♥

                                            ♥ Rozdział 2 ♥

                                              Bezdomni

Postać podeszła do niego i... pocałowała go delikatnie.
Zayn odskoczył jak oparzony, nie wiedział kim jest ten człowiek.
Po chwili postać zdjęła wielki kaptur który zasłaniał prawie całą twarz.
-Perrie!-krzyknął z ulgą chłopak.-Nigdy więcej tego nie rób! Nie masz pojęcia jak mnie wystraszyłaś!
-O to mi chodziło, chciałem wprowadzić trochę dreszczyku.-zaśmiała się dziewczyna.
-Jesteś szalona Perrie.-zaśmiał się chłopak.
-Ile mamy czasu?-zapytała zerkając ukradkiem na zegarek na lewej ręce.
-Mało, Harry jest w kiblu i śpiewa ,,Kiss you'' więc za nim on się skapnie już będę, ale reszta stoi w kolejce do recepcji i długo nie potrwa za nim skojarzą, że nie ma mnie za długo.
-Ale ja tak bardzo tęskniłam, prawie w ogóle się nie widzieliśmy.-westchnęła Perrie.
-No wiem, zaraz ruszamy z chłopakami w trasę..
-A ja z dziewczynami nagrywamy nowy album...
-No dobrze, dam nam dwie godzinki.-uśmiechnął się chłopak.
-Jeeeaahhh!-klasnęła dziewczyna.
-Tylko proszę, idźmy w inne miejsce.
-Jasne, jasne. Co powiesz na kawę?-uśmiechnęła zalotnie.
-Jak dla mnie super.-odwzajemnił uśmiech chłopak.
                                                                        . . .

-To-o-ouch You get this kind of ru-u-ush Baby say yeah, yeah, yeah, yeah Yeah, yeah, yeah
If you don’t wanna take it slow And you just wanna take me home
Baby say yeah, yeah, yeah, yeah Yeah, yeah Every time we to-o-ouch You get this kind of ru-u-ush
Baby say yeah, yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah If you don’t wanna take it slow And you just wanna take me home Baby say yeah, yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah
And let me kiss you-zakończył Harry.-No to jeszcze raz! 
Oh I just wanna take you anywhere that you like We can go out any day any night Baby 

-Chwila...-pomyślał.-Śpiewam szósty raz, a nie słyszałem jeszcze jak Zeyn wychodzi.
A może nie słyszałem? Pewnie jest u chłopaków, ja też już idę


                                                                                 . . .
-Chłopaki, gdzie Zayn?-zapytał zbliżający się Harry.
-Nie ma go z tobą?-zdziwił się Louis.
-Nie, myślałem, że już do was doszedł.
-Wygląda na to, że coś przed nami ukrywa.-powiedział Liam.
-A ja muszę wiedzieć co!--krzyknął Niall.
-No, ale on jest jednak dorosły. Może mieć tajemnice, nie musimy wszystkiego o nim wiedzieć.-machnął ręką Louis.
-No ale co jak ma jakiegoś krzywego penisa czy coś w tym stylu?!
Ja muszę się dowiedzieć żeby powiedzieć to w wywiadzie!-powiedział płaczliwym głosem Niall.
-Ja się nie bawię w żadne poszukiwania,  została tylko jedna osoba w kolejce. Nie zamierzam teraz wszystko rzucić, bo Zeyn ma krzywy penis.-powiedział stanowczo Liam.
-Ja idę.-powiedział dziarsko Niall i ruszył w stronę drzwi.
-Czekaj, idę z tobą!-krzykną Louis i pobiegł za Niall'em.
-Ja też pójdę, nie mam mózgu na baterie słoneczne. Chyba słońce przygrzało mi w głowę. Idę z nimi.-podrapał się po głowie Harry i poszedł za Niall'em i Louis'em.
Liam patrzył jak zamykają się za nimi drzwi, nagle poczuł, że zrobiło mu się strasznie gorąco i zakręciło mu się w głowie.
-Ale ja nie chcę być sam!-krzyknął za głos i nie zważając na tłum ludzi za nim wybiegł śmiesznie machając rękami z hotelu.
                                                                               . . .
-Heh, świetnie się bawię. Która godzina?-uśmiechała się Perrie popijając kawę.
-Hah, to ty masz zegarek.
-A no tak.-zaśmiała się szczerym śmiechem.-Jest równo...
-Zamykamy!-rozległ się głośny głos pracowniczki.
-Co?! Jak to zamykacie?!-wstał Zayn z przerażenia.
-No tak... już pora zamykać, ale skoro panu tak bardzo zależy to mogę na szybkiego zrobić jeszcze jedną kawę...
-Nie! Która godzina?!
-Jest 20.00...-wstała Perrie.
-O nie! Nie, nie, nie!-zaczął krzyczeć Zeyn.-Muszę lecieć Perrie.
-Pocałował ją w polik i już zbierał się do wyjścia.
-Co?! Dlaczego?-zdziwiła się.
-Chłopaki już czekają... Nawet Harry już pewnie zdążył wyjść z kibla. W hotelu czeka mnie wywiad...
-To idź.-powiedziała jakby obrażona Perrie.
-Hej.-podszedł do niej.-Gniewasz się?
-Nie.-burknęła. Chłopak spróbował ją pocałować, ale ona się odsunęła.
-Perrie.-prychnął.
-Dobra! Jestem obrażona! Ale idź, koledzy czekają. Zostaw mnie samą w kompletnie nie znanej mi miejscowości o tej godzinie.-powiedziała krytycznie.
-Wiem, że nie zachowuję się jak dżentelmen, ale...
-Ale co?! Chłopaki nie mogą wiedzieć, że się spotykamy?
-Wiedzą...
-Ale, że spotykamy się w Denver.
-No bo... obiecaliśmy sobie, że nie będziemy się spotykać z dziewczynami podczas tego pobytu w Denver i że będziemy się skupiać wyłącznie na pracy i muzyce.
-Pff. To się skupiaj na pracy i muzyce, ale zapomnij o mnie!-powiedziała i wyszła z kawiarni.
                                                                         . . .
Zayn zbliżał się do hotelu, zobaczył siedzącą przed hotelem grupkę chłopaków, po chwili rozpoznał charakterystyczną sylwetkę Niall'a.
-No cześć chłopaki.-powiedział nerwowo. Żaden mu nie odpowiedział.
-Przepraszam, że zostawiłem was samych, ale miałem coś do załatwienia.-tym razem też nie uzyskał odpowiedzi.-No przepraszam! Powiedzcie coś!
-Mówię... coś.-powiedział jakby naćpany Louis.
-Dlaczego nie jesteście w hotelu?-zapytał Zayn.
-Bo nie mamy rezerwacji.-odpowiedział sucho Liam.
-Jak to?!
-Normalnie, wszyscy poszliśmy cię szukać i kiedy w końcu się poddaliśmy i wróciliśmy do hotelu było już za późno na rezerwację.-mruknął Harry.
-I to moja wina?-zapytał jakby bardziej przyznając się do winy Zayn i usiadł obok chłopaków.
-Tak.-odpowiedzieli wszyscy chórem.
-Jakoś wam to zrekompensuję.-obiecał chłopak.
To znajdź nam jakieś miejsce gdzie będziemy mogli przenocować.-burknął Harry.
-Da się zrobić.-uśmiechnął się Zayn, a reszta popatrzyła na niego pytająco.
-Zobaczycie. Chodźcie za mną!
                                                                         . . .
-Zaczekajcie tu.-powiedział Zayn i powoli oddalał się od chłopaków stojących przed wielką willą.
Zaraz wrócił.-Która godzina?
-23.45-odpowiedział Louis.
-Dla nich nie jest późno.-powiedział sam do siebie i potruchtał do drzwi.
-,,Dla nich''?-zapytał Louis.


Zayn nacisnął dzwonek. Po chwili w drzwiach pojawiła się Jade Thirlwall.
Wydała się zdziwiona.
-Zayn?-zapytała?
-Cześć Jade.
-Cześć, nie powinieneś być z Perrie?
-Jeszcze jej nie ma?-zdziwił się chłopak.
-Nie... Ale dlaczego  z nią nie jesteś?
-Mogę później ci wyjaśnić?
-Ok... O, widzę, że przyprowadziłeś resztę?-dziewczyna spojrzała na wyczekujących chłopaków.
-No tak, słuchaj Jade bo ja mam taką prośbę...
-O! Zayn, Zayn Malik!-krzyknęła Leigh-Anne Pinnock która pojawiła się w drzwiach.
Na jej twarzy palował się uśmiech, a w ręce trzymała butelkę piwa.
-Leigh nie pij już!-krzyknęła Jade.
-Tylko jeden.-poprosiła z słodką minką Leight.
-Nie! Odłurz to!-wrzasnęła dziewczyna.
-No dobra.-przewróciła oczami Leight i dała Jade porządnego klapsa w pupę.
-Leight!-krzyknęła oburzona Jade.
-Wybach Zayn, to straszna nudziara.-zasłoniła usta dłonią Leight-Anne i odeszła śpiewając ,,Best Song Ever''.
-Wybacz, upiła się.
-Spoko.
-No więc co was tu sprowadza?
-Mamy problem...-zaczął chłopak.
-Chętnie pomogę, Perrie ciągle cię wychwala.-uśmiechnęła się dziewczyna.
-Mogłybyście nas przenocować?-zapytał błagalnie chłopak. Jade wydała się wyraźnie zdziwiona tym pytaniem, ale już po chwili odpowiedziała twierdząco.
-Emm... tak, jasne.
-Świetnie.-uśmiechnął się z ulgą Zayn.-Chłopaki chodźcie!
Reszta natychmiast podeszła do Zayn'a.
-Tu dziś przenocujemy.-pokazał ręką na wille.
-Ymm...cześć.-przywitała się dziewczyna.
-Cześć.-odpowiedzieli.
-Wejdźcie.-machnęła zachęcająco.
                                                                           . . . 
Hej.-przywitali się chłopcy kiedy stanęli w salonie gdzie na fotelu siedziała Jesy czytająca książkę.
-Cześć.-spojrzała na nich spod okularów które po chwili zdjęła i postawiła na stoliku.
-Co tu roicie o tej godzinie?-zapytała.
-Dziś tu nocują.-odpowiedziała Jade.
-Coooooo?-zapytała Leight-Anne która w tym momencie wkroczyła tanecznym krokiem do salonu.
-No to mamy prawie cały skład Little Mix.-mruknął pod nosem Liam.
-Będzie extra zabawa! Z One Direction zawsze bawi się na maka!-zawołała Leight i wzięła porządnego łyka piwa.
-Leight nie pij!-wydarła się Jade.
-Dobra.-uniosła brew Leight-Anne i rzuciła otwarte piwo na dywan, który już po chwili był cały mokry.
-Leight!-krzyknęły jednocześnie Jade i Jesy.
-Wow, ona jest totalnie pijana.-zauważył Liam.
-To ja może pokarzę wam pokoje.-zaproponowała Jesy.
-Chętnie.-zgodził się Harry.
                                               C.D.N



P.s Wiem, że nie było wielkiego zakończenia tego rozdziału, ale jest 23.08 i jestem zmęczona  a jutro wstaję przed ósmą i nie chce mi się pisać, a obiecałem pewnej osobie, że dziś skończę drugi rozdział. Następny będzie lepszy. ♥

                                                                                                                    
                                                                                                                
♥ Directionners ♥



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz