niedziela, 11 sierpnia 2013

♥ Rozdział 3 ♥

                                                  ♥    Rozdział 3 ♥ 

                                                         Tęsknię   

-Będziecie musieli spać dwójkami.-objaśniła Jessy przystając w małym korytarzyk w którego ścianach mieściły się dwa drzwi.
-Ale nas jest pięć.-zdziwił się Liam.
-Emm...-zaczęła Jessy.
-Co z jednym z nas?-zapytał chłopak.
-Chyba będzie musiał spać na strychu...
-Ja i Harry razem!-krzyknął Louis.
-Uuuu, Larry.-podniósł brwi Niall.
-To ja i Niall razem!-powiedział szybko Liam.
-Uuuu, czyżby szykował się nam Liall.-podniósł brew Lou. Harry zaśmiał się i przybił mu żółwika.
-Ha ha.-burknął Niall.
-To znaczy, że ja śpię na strychu?-zapytał Zayn.
-Wygląda na to, że tak.-przyznała Jessy.-Ale skoro jesteś chłopakiem Perrie to możesz spać w jej pokoju.

Zayn zamyślił się trochę, ale już po chwili odpowiedział :
-Dobra.

                                                                              . . .
-Ale tu mało miejsca.-powiedział Louis rzucając torby ze swoimi rzeczami na podłogę.
I rzeczywiście, ściany były bardzo wąskie, na podłodze wyłożonej granatowym, puchatym dywanem kleiło się bardzo dużo paprochów, w było tylko jedno, małe okienko przy samym suficie które zlewało się z ciemno  granatową farbą na suficie i ścianach, w pokoiku stała tylko jedna mini komoda i materac średniej wielkości, granatowy oczywiście, w pokoju było strasznie ciemno.
-Lou, weź włącz światło. Może jak się rozjaśni to będzie jakoś.... lepiej.-powiedział Harry.
Louis chwile pomacał ścianę, westchnął i powiedział:
-Ale tu nie ma włącznika Harry.
-Nie rozumiem, to po co tu ta wielka lampa.-chłopak wskazał na ogromną lampę (koloru granatowego) zwisającą z sufitu prawie do lepkiego dywanu.
-Taka niby wypasiona ta willa, a jednak.-prychnął Louis.
-Jakoś damy rade. Martwi mnie tylko jedna sprawa...-przeciągnął Harry.
-Jeden materac?
-Ta...
-Trzeba będzie coś wymyślić.
-To może prześpisz się na podłodze?-zaproponował Harry z wyszczerzonymi zębami.
                                                               . . .
Zayn otworzył wielkie białe drzwi z czarną klamką w kształcie serca.
\Wszedł do ogromnego pokoju gdzie królowała biel, było tam chyba z dziesięć dużych okien, cztery szafy, trzy komody i pięć  szafek nocnych, wielkie łóżko wodne, podłoga wyłożona błyszczącymi panelami, mnóstwo zdjęć na ścianach (głównie Perrie i Zeyn'a), kilka plakatów 1D z autografami i wielka tapeta z Zayn'em całującym Perrie.
-Perrie...-westchnął chłopak. Raczej spodziewał się zastać w jej pokoju mnóstwo plakatów Little Mix, a nie One Direction.
Teraz strasznie zaczął się o nią martwić, wymyślił chyba tysiąc wypadków które mogły ją spotkać.
Miał straszne poczucie winy i tęsknił za nią jak nigdy, gotów był nawet wyjść z domu, willi i jej szukać (tylko jakoś jak już usiadł na łóżku to nie mógł wstać...).
                                                                           . . .
Perrie szła sama przez pustą ulicę Denver, deszcz padał okropnie, krople mocno opadały na jej ciało, patrzyła mokrymi od łez oczami na topiącą się ulicę. Myślała teraz tylko i wyłącznie o Zeyn'ie.
Czuła się wystawiona, jakby była na drugim miejscu.
Była strasznie zła i zrozpaczona, po powrocie do willi nie myślała o niczym innym jak o zdjęcia wszystkich plakatów i zdjęć związanych z Zayn'em i wypłakaniem się w poduszkę.
Już nigdy więcej nie chciała widzieć Zeyn'a Malik'a.
-Ała!-Perrie potknęła się o coś twardego i upadła na mokrą ulicę, poczuła straszny ból na policzku,
dotknęła go i na jej dłoni spostrzegła krew. Wtedy Perrie nie mogła już pohamować
 łez.
-Uważaj jak leziesz!-usłyszała szorstki głos zza pleców. Obróciła się i zobaczyła wysokiego faceta w wieku średnim.
-Przecież to pan we mnie wszedł, ja stałam tyłem!-broniła się dziewczyna.
-Pff.-prychnął mężczyzna i przeszedł obojętnie obok siedzącej na ulicy Perrie szturchając ją mocno w ramie.
Perrie schowała głowę w kolana i zaczęła słono płakać i wtedy poczuła, że dałaby teraz wszystko za dotyk Zeyn'a.
-Co tu robisz?-usłyszała ponownie za sobą głos, ale tym razem był młodszy i znacznie przyjemniejszy. Obróciła głowę i zobaczyła za sobą dość przystojnego chłopaka.
-Ja...-wyjąkała dziewczyna.
-Ty jesteś bardzo piękna i zagubiona, a ja ci z chęcią pomogę.-powiedział uroczo chłopak i podał jej rękę, dziewczyna po chwili chwyciła ją mocno i podniosła się na równe nogi.
-Nie wierzę! Jesteś Perrie Edwards!-krzyknął chłopak.
-Tak to ja...-powiedziała smutno dziewczyna.-Muszę dotrzeć do domu, pomożesz mi?
-Oczywiście. Chodź ze mną na przystanek.-uśmiechnął się.

                                                                         . . .
Zeyn długo nie zasypiał w końcu wstał z niewygodnego teraz wydało mu się łóżka.
Zaczął chodzić nerwowo po jasnym nawet w środku nocy pokoju i zastanawia się czy Perrie też teraz o nim myśli. Bał się, że go nienawidzi. Po dłuższej chwili nadal nie czuł się śpiący i coś go tak skorciło, że otworzył jedną z komód. Znalazł tam parę rysunków z jego ukochanym inicjałami P.E.
Ale nie znalazł tylko rysunków, ale też pamiętnik.
Usiadł zaciekawiony na łóżku i otworzył pamiętnik. Widział mnóstwo napisów typu : ,,Zeyn'' ,,Zeyn'uś'' ,,Perrie Malik''. To wszystko wydało mu się teraz takie słodkie.
Wyczytał mnóstwo rzeczy, śmiał się z nich i wyobrażał sobie przeżycia Perrie, nie mógł się doczekać kiedy znów ją zobaczy.
                                                                    . . .
-I jesteśmy na miejscu.-powiedział chłopak.
-Dziękuję ci bardzo...-zatrzymała się dziewczyna, bo przecież nie wiedziała jak chłopak ma na imię.
-Mam na imię Kevin.-uśmiechnął się czytając jej w myślach. Dziewczyna uśmiechnęła się czule.
-Dziękuję ci Kevin.
-Nie ma za co. Może jeszcze kiedyś się spotkamy Perrie, bardzo fajnie mi się z tobą rozmawiało i szkoda by było stracić taki kontakt, po za tym jestem twoim wielkim fanem i wiesz...-zaczerwienił się.
-Jasne napisz na twitterze.-zaśmiała się z zawstydzonego chłopaka.-myśle, że będziemy dobrymi znajomymi. I na pewno muszę ci się jakoś odwdzięczyć. A w ogóle to nie boisz się tak sam o tej godzinie wracać do domu?
-Nie.-zaprzeczył.-Do zobaczenia Perrie.
-Do zobaczenia Kevin.
                                                                                 . . .
Perrie zapaliła światło w swoim pokoju i zobaczyła siedzącego na jej łóżku Zeyn'a, który w dodatku czytał jej pamiętnik.
-Zeyn!-krzyknęła i odskoczyła.
Chłopak spojrzał na nią spod pamiętnika.
                                                                         C.D.N
  P.s Chciałabym podkreślić, że wszystko co jest zawarte w tym opowiadaniu jest wymyślone przeze mnie i nic absolutnie nie wydarzyło się naprawdę!


                                                                                      

                                                                                               Directioners <3
                                                     





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz